poniedziałek, 25 marca 2013

Weekend weekend i po weekendzie. Cóż. Jest poniedziałek a ja jeszcze w domeczku. A to wszystko przez to, że lekarzom w dwudziestym pierwszym wieku brakuje przede wszystkim... rozumu! Mój Szanowny brat wrócił w sobotę z Krakowa w opłakanym stanie. Cały w czerwonych plamach. Była sobota, więc nie pozostało nic innego, tylko pogotowie. Diagnoza: reakcja alergiczna "na coś". Dostał trzy zaszczyki w dupę (ale nie była to dupa Koseckiego w pamiętnym meczu POLSKA - UKRAINA :-) + jakieś leki odczulające. Mijały kolejne godziny, nic mu się nie poprawiało. Jak alergia, to alergia. Także poszedł w niedzielę do kościoła + zakupy w Krakowie. Dziś rano zaciągnęłam go do lekarza rodzinnego. Diagnoza: RÓŻYCZKA. 

więcej pytań nie mam..... 

A teraz pora na Krakówek, a tak strasznie mi się nieeeeeeeeeeee chce!!!! 

Tak więc, dziś będzie o tym, co się wydarzyło w pierwszy dzień wiosny! 

Wolontariat na Stadionie Wisły Kraków. Było baaaaaaaaaardzo miło :) Cóż, chyba mogłabym tam pracować. Weszłam praktycznie w każdy zakamarek klubu! Widziałam to, co jest niedostępne dla zwykłych ludzi, oraz te miejsca, które widziałam w TV! Dla ciekawskich nawet wąchałam koszulkę Cezarego Wilka! :) Mojej miłości, która ma status "nieosiągalny". Pomogliśmy Stowarzyszeniu Kubiców Wisły Kraków! Oprowadzaliśmy dzieciaki właśnie po tych "magicznych" na swój sposób miejscach. Dla mnie magicznym było to, że idę sobie z grupką dzieciaków, nagle widzę Rafała Boguskiego (napastnik Wisły Kraków). Mówię: CZEŚĆ BOGUŚ! I przybijamy sobie "piąteczki" :-) Taka sama sytuacja z Michałem Czekajem czy..... MAĆKIEM ŻURAWSKIM! Czułam się tam dosłownie jak "ryba w wodzie"! A to co przeżyłam, zostaje dla mnie! 

A teraz foto:














JA CHCĘ JESZCZE RAAAAAAAZ!!!!!! 

niedziela, 24 marca 2013

Przez cały weekend obiecywałam sobie, że napiszę posta. Jednak tego nie zrobiłam. Ale obiecuję, że to zrobię.... kiedy?
 W najbliższym czasie!

poniedziałek, 18 marca 2013

Zagadka dla wszystkich, którzy wiedzą o co chodzi :)




dziękuję. THE END. Ale spokojnie. Śmieję się pisząc tego posta. Nie płaczę :) 

Dziś w nocy śnił mi się Błażej... Byliśmy w ATMOSFERZE, zaczęliśmy sobie wszystko wyjaśniać. On w końcu powiedział coś bardzo głupiego (nie pamiętam już co, ale przyznał się, że jest BI). Ja się zdenerwowałam i wybiegłam. On mnie dogonił na plantach z kwiatkami w ręku.... 

THE END. 

więcej nie pamiętam. 

Tak sobie myślę, myślę i myślę... w sumie to o niczym.... ale dopadło mnie to uczucie. To uczucie, które towarzyszyło mi przez całe liceum. CHĘĆ JAK NAJSZYBSZEGO POWROTU DO DOMU!

Dziś nie o tym. Dziś o Wiśle! Otóż, nie zawaham się użyć określenia, że czuję się OSZUKANA! Tak, oszukana... Jak zobaczyłam moje rywalki, to nawet się ucieszyłam. Pomyślałam sobie, że nie będzie tak źle. Mam szanse. Wszyscy na płycie boiska byli bardzo mili. Smok Wiślacki przede wszystkim. Podszedł do mnie i powiedział: "WYGRASZ". Inne dziewczyny nie było w ogóle przygotowane. Przyszły normalnie w adidasach, kurtkach i jeansach. A ja?? ?? Ja przez pół dnia chodziłam dosłownie jak UŁAN! I to po Krakowie! Miałam najpierw swoje turfy, później dresik do grania w piłkę. Schodząc na ubrałam sobie korki. Miały mieć magię... ? No chyba tej magii im wczoraj zabrakło...

Startowałyśmy pojedynczo. Kolejność już była ustalona. Oczywiście mój pech - startujesz pierwsza.
100 metrów bieg, prowadząc piłkę, tysiące par oczy spogląda na Ciebie... W sumie to nie wiem o czym wtedy myślałam... Ale dobiegłam, słyszałam tylko jak spiker mówił "Dawaj, Patrycja dawaj!". Biegnę, mijam linie mety i........ (dla przypomnienia, murawę boiska z sektorami dla kibiców dzieli betonowy pas, który otacza całe boisko). WPADŁAM NA BETONOWY PAS, POŚLIZGNĘŁAM SIĘ I UPADŁAM JAK DŁUUUUUUUUUUUUUGA!!!!

Mój czas to był 19,80sek. Później biegła jakaś Karolina. Śmiech na pół sektorów, bo piłki nie potrafiła prowadzić... Ja myślę sobie, jest dobrze... A tu podają jej wynik... 19,78sek. No chyba jakiż żart!!! Ja, która żyję tym co robię i nie czuję się jak jakaś paniusia, która pierwszy raz wzięła piłkę do nogi, przegrałam z jakąś dziewczynką o 0,02sek!!!! Przecież to jakiś absurd! Jeśli ułamki sekundy miały decydować o czyimś zwycięstwie, to chyba organizatorzy powinni skorzystać z "fotokomórki"!

Później.... idzie sobie grupka chłopaków. To byli Ci, którzy podają piłki na meczach. Podchodzi do mnie jeden, uśmiecha się, przybija piątkę (coś jeszcze do mnie mówił, ale nie pamiętam co). Postanowiłam go "wyspottedować" :-)

Jednak największą niespodziankę zrobiła mi Karolina, która mówiła, że "nie da rady być na meczu". Gdy już schodziłam na murawę, podeszła do mnie i rzuciła mi się na szyję! Tak dawno jej nie widziałam!!! To było bbbbbbb miłe:*

Poza tym, na mecz wybrali się również ludzie z mojej uczelnie! :-) Teoretycznie tylko po to, aby mnie zobaczyć, ale skończyło się tak, że wszyscy głośnoooo dopingowaliśmy, a Ewelajna z Justyną "załapały bakcyla".

Zapomniałam dodać: To, że biegłam pierwsza miało "JEDEN PLUS". Podczas gdy w tv były wywiady z piłkarzami, operator pokazał jak biegnę! :) Podobno kolega moich trenerów to nagrywał, także będę miała fajną pamiątkę! :-) Poza tym, strasznie im dziękuję za wszystkie smsiaki!

a teraz czas na kilka istnie śmiechowych zdjęć ;p




niedziela, 17 marca 2013


W oczekiwaniu na największy dzień mojego "piłkarskiego świata" ! 

6 godzin i 1 minuta

Poza tym, ja zawsze wierzyłam w magię tych butów! :) Mam nadzieję, że tym razem również mi pomogą! 
Wzięłam sobie do serca radę mojego trenera. Halówki zostawiam w domu ;) Taki "dowciapny" ten człowiek. Ale już wszyscy wiedzą, że TYLKO Pacia jest zdolna grać w halówkach na orliku podczas deszczu. 
Także spokojnie! Dziś biorę moje PATRICK`i koszulka Wisły i.... KRAKÓW! <3

sobota, 16 marca 2013


Na samym początku powiem Wam, że usunęłam "spadający śnieg" z mojego bloga. Może to właśnie przez to, dwa tygodnie przed Świętami Wielkanocnymi, gdy wychodzimy na dwór, lub jak kto woli na pole widzimy.... hm... KUPĘ śniegu :-) 

Dziś archiwalnie i o karaoke, więc zdjęcie jest archiwalne... hm... i to bardzo! Ogólnopolski Festiwal Muzyczny Kielce 2009! Trochę czasu minęło... Boże... jak ja mogłam ubrać białą spódniczką i do tego !!!!LUŹNĄ!!!! różową bluzkę! Masakra! Gdzie ja miałam oczy! Ale to były te czasy, gdzie mieszkałyśmy w kieleckim akademiku, przez dwa tygodnie nic nie robiłyśmy tylko śpiewałyśmy, a moja przyjaciółka zrobiła mi....o 3:00 w nocy GRZYWKĘ MASZYNKĄ DO GOLENIA! :-) Ale strasznie dobrze wspominam te czasy! Trochę mi tego brakuje... i chyba to był jeden z powodów, przez który wciągnęłam się w karaoke i śpiewanie. Bo przecież pierwszy powód ma na imię Błażej... 

Tydzień temu, w niedzielę wyciągnęłam kogo się dało do Atmosfery. Powiem tak... jeśli chodzi o "Damą być" to MÓJ BŁĄD! Doskonale wiem, w jakiej tonacji powinnam śpiewać, a tu trochę "zaszalałam". Już wiem, jak czuła się Edyta Górniak po wykonaniu Hymnu Polski podczas Mundialu w 2002 roku : ) Ale przecież zawsze mówiłam, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :-) 

Tylko, że ja wzięłam to jako... hm... wygłupy, coś śmiesznego, przecież nie śpiewam zawodowo ;p No cóż.. Ktoś jednak ma "tak wygórowane ambicję i samoocenę", że postanowił zabawić się w Kubę Wojewódzkiego, który jest jurorem w programie X-FACTOR. Jego zachowanie i  jego "karny kutas za chujowe wykonanie", było ... żałosne! Trochę mi się przykro zrobiło, ale tak naprawdę, to świadczy tylko o NIM, że nie potrafi się bawić ;p (O! Przepraszam, przecież on POTRAFI się bawić i to doskonale! Tylko, że INNYMI LUDŹMI, a NIE Z INNYMI LUDŹMI).

Późniejsze zachowanie, zarówno moje jaki jego było na poziomie... szkoły podstawowej. Czułam się, jakbym "przekomarzała" się z kolegą, który zabrał mi zabawkę. Ja go piwem ochlapałam, on przychodzi na antresole i "zajmuje się innymi" na moich oczach. Ja piszę kartkę: "karny kutas za chujowe zachowanie", on śpiewa "Pogodę ducha", którą jeszcze tydzień temu śpiewał trzymając mnie za rękę. Ja śpiewam "Małgośkę" i przerabiam słowa na "głupia ja" a on... Tego nie skomentuje. Jest gejem, albo BI. Zabawił się mną i tyle. Wiem, wiem... wszyscy na około mieli rację. Ale cóż... muszę zapomnieć i tyle. Dlatego jutro tam NIE IDZIEMY ... i już NIGDY nie pójdziemy! A ja mam nadzieję, że zapomnę. Choć do niego i tego miejsca zawsze będę miała sentyment....








ale i tak próbuję znaleźć dla niego usprawiedliwienie, oraz to, że on ..... NIE JEST GEJEM.... nasuwają mi się słowa piosenki Libera i Sylwii Grzeszczak "Mijamy się, może to właśnie Ty. Tylko dlaczego wciąż, mamy osobno iść?" 


Wszystkie panie, które wybierają się na mecz z Pogonią, zapraszamy do udziału w konkursie, którego finał zostanie przeprowadzony w przerwie niedzielnego meczu T-Mobile Ekstraklasy. Na razie fanki muszą wykazać się wiedzą na temat Białej Gwiazdy, a w trakcie meczu będą musiały zaprezentować także swoją sprawność fizyczną.

www.wisla.krakow.pl

Przeczytałam, wysłałam, czekałam i ..... odebrałam telefon! :) "Witam! Z tej strony Wojtek, dzwonię z Wisły Kraków S.A. Chciałbym Pani serdecznie pogratulować szybkości oraz poinformować, że dostała się Pani do finału naszego konkursu!" 

Gdy usłyszałam te słowa, przysłowiowy "banan" nie schodził mi z twarzy! Z tych wszystkich emocji przejechałam swój przystanek i musiałam się wracać na uczelnie! :) Następnie smsy i telefony do Taty, Trenerów! Na informatyce nic nie ogarniałam! Byłam myślami zupełnie gdzie indziej! Dobrze, że była Ewelajna, która nadrabiała za nas dwie! :-) 

Jutro (tj. 17 marca) jest mój wielki, wielki, wielki dzień! MUSZĘ wygrać ten konkurs! (Transmisja w tv: canal + sport). 

Piątek, sobota, to był dzień treningów. Ale.... ale... doszłam do wniosku, że to jest to, co kocham robić! Słuchawki na uszach, dresik, turfy, piłka!!! Śnieg na ulicach, a ja między odśnieżonymi chodnikami parku prowadzę swoją piłkę : ) Ludzie w przejeżdżających samochodach zerkają na mnie. Jedni z zaciekawieniem, inni z kpiną mówią "po co Ci to?! Przecież jest zimno!". Ale to się nie liczy....

Niech gadają
a Ty dalej rób co chcesz,
dlatego, że to inne jest
być może nawet dziwne jest!
zostań sobą chciej,
nie daj zmienić się,
każdy jest coś wart
takim jakim jest!

czwartek, 7 marca 2013


-Głupia? 
-Może.
-Naiwna?
-Z pewnością.
-Bezmyślna?
-Czasami.
-Żałosna?
-Być może...

wtorek, 5 marca 2013


W chwili obecnej, to ja powinnam przepisywać notatki z Algebry, albo Matematyki Wyższe. Ostatnio zarzucacie mi, że olewam bloga, dlatego piszę! :)

W sumie, to zaczynajmy od początku. Przez dwa dni była u mnie Elizka. W sobotę pokazała mi jak się bawi UEk :D A w niedzielę.... tsssssaa... niedziela. Postanowiłam nie siedzieć w domu. Wyciągnęłam po raz kolejny Justynę do Atmosfery. Karaoke, Karaoke, Karaoke.... Justyna poszła wcześniej, ja zostałam i wybawiłam się za wszystkie czasy!:) Ze Stasiem i Krzysztofem! Oczywiście myśl przewodnia: WISŁA KRAKÓW. Gdy śpiewałam "Iść z w stronę słońca" zobaczyłam "pewnego osobnika"... Przez całą imprezę wymienialiśmy spojrzenia... i uśmiechy!:)

PS: Jego niedzielny strój.... yyyy.... nie mój gust, ale ostatecznie mogłabym mu go wybaczyć;*

W poniedziałek poprosiłam Pawła o pomoc. Chciałam aby pomógł mi dostrzec "męski punkt widzenia". Otrząsnął mnie trochę... nie powiem, że nie. Choć zdziwiło mnie to, że powiedział mi, że żałuje tego, że zepsuł to co było w październiku (Myślę, że pani Hawlena byłaby "DUMNA" z moje zdania!!! :-) 

Trochę się uspokoiłam... Tzn. nie sprawdzam co 5min czy może napisał do mnie, czy nie.... Choć większość dalej uważa, że jest .... gejem. 

Dzisiejszy dzień: SPACERY po słonecznym KRAKOWIE! 






Poza tym miałam kilka wpadek na FAISie o których chciałabym zapomnieć! 1. W obecności kolegi geja: "Co ja na to poradzę, że geje mi się podobają". 2. Na całą salę wykładową: "Szukać faceta na FAISIE, no chyba żart!".

Poza tym w niedzielę robimy krakowsko - sosnowiecką IMPREZĘ! :) Najpierw pod Wawelem, a później w ATMOSFERZE:) Chyba będę tam chodziła co tydzień!:) Mimo wszystko...  

sobota, 2 marca 2013

piątek, 1 marca 2013


Wiecie co to jest HAPPY END ? Nie ma czegoś takiego. Coraz bardziej się przekonuję, że nic już mnie chyba nie zdziwi w tym świecie. Ten ostatni tydzień był pod znakiem melanżu. W sumie to chyba nie żałuję. Choć ATMOSFERA teraz już będzie dla mnie miejscem szczególnym... i nie tylko dlatego, że podają tam super piwo waniliowe, a wg barmana tacka szotów to dosłownie 6 sztuk! 

Niedziela była czymś wspaniałym. W moim życiu serce mi mocniej zabiło dwa razy! Przy Szymonie i Tomku.  Teraz szybciej zabiło po raz kolejny. Może wydawać się to strasznie dziwnie, ale ja już go zobaczyłam, to coś we mnie pękło. Dobra - nie będę się powtarzała. O tym przecież już pisałam. 

Więc tak. Wszyscy mi mówili, abym nic nie robiła, tylko poczekała. Ale ja, jak to zawsze ja, musiałam zrobić po swojemu. (Tak Kori, dobrze przeczytałaś!). 

P: świat jest mały....
B: Siemka! Co tam? A świat no strasznie mały
P: Hm... w sumie to nic ciekawego! A Ciebie chyba widziałam wczoraj na Reymonta...
B: a bardzo możliwe ;p 

Wracając do czwartku. Melanż, melanż, melanż. Nie byłam sobą. Męczyło mnie to strasznie. Największa "speluna" jak to Domi mówi w Krakowie. Ale były też plusy, jak np. poszukiwania "odpowiedniego lokalu" i przekazywanie pozdrowień dla Błażeja ludziom pracującym w ATMOSFERZE. Wtedy chyba już nie byłam sobą. A jeśli chodzi o nasze "występy" w AFERZE, to lepiej o tym jak najszybciej zapomnieć. 

Dzisiejszy dzień, jest moim apogeum płaczu. Tak sobie myślę, po co on do mnie podszedł wtedy i po co to robił... Przecież wtedy zarówno ja, jaki on byliśmy trzeźwi! Po co mówił mi takie rzeczy, skoro już wtedy wiedział, że to jest "wybryk na jedną noc". Powiecie mi dziewczynki, że tak już mają wyrywacze w takich klubach. Ale on nie był wyrywaczem! Wyrywaczy, to my spotkałyśmy w czwartek. A to było zupełnie co innego... 

Nie to, abym się żaliła, czy coś, ale tak jakoś smutno mi jest. Dobrze, że za chwilę przychodzi do mnie Elizka, bo nie będę sama. Przyniesie korkociąg i po raz kolejny raz zatopię swoje smutki. Tylko teraz już ni będę śpiewała na pół Rynku "Facet to świnia". 

Powiem jeszcze jedno. Chodzą plotki, że B. jest gejem, a przynajmniej BI! Gejem to on nie jest - ja to mogę potwierdzić... :-)))) Ale BI...? Całkiem możliwe. Póki co, dla mnie jest kimś nieosiągalnym. Kolejnym w moim krótkim, 19-letnim życiu.

A zarówno Elizka, Kori, jaki Ewelajna wiedzą, że jeśli mnie "coś weźmie", to tak szybko mi nie przechodzi....